Wyobraźnia miłosierdzia
22 listopada 2013
Rozmowa z ks. abp. prof. dr. hab. Markiem Jędraszewskim, Metropolitą Łódzkim
Księże Arcybiskupie, czy często zdarza się, że do kapłanów przychodzą wierni, którzy nie potrafią poradzić sobie z czwartym przykazaniem? Rodzice starzeją się i nagle coraz trudniej być dobrym dzieckiem…
Sytuacja człowieka starszego może nas niekiedy zaskoczyć. Okazuje się bowiem, że do pewnego momentu rodzice funkcjonowali całkiem nieźle i nagle dzieje się coś, co burzy dotychczasową równowagę ich dorosłych już dzieci. Czasem z ich strony pojawia się nawet bunt. Powstają pytania: dlaczego to nam się przydarza? Przecież rodzice byli okazem zdrowia, a teraz oczekują, że poświęcimy im swój czas.
Jak zmierzyć się wtedy z wyzwaniem, jakim jest opieka nad osobą starszą?
W każdej rodzinie może zdarzyć się coś, co będzie wymagało przewartościowania wielu spraw oraz zmiany dotychczasowego stylu życia. Jeżeli tworzymy normalną, kochającą się rodzinę, to znajdziemy rozwiązanie na miarę naszych możliwości, a na pewno na miarę miłości, jaką darzymy rodziców. Natomiast jeśli brakowało doświadczenia miłości z czasów dzieciństwa, a potem młodości i dojrzewania, to istnieje ryzyko, że spojrzymy na rodzinę w kategoriach funkcjonalnych – jest jakiś element, który nie funkcjonuje, więc albo się go eliminuje, albo czymś zastępuje.
Dlaczego tak się dzieje?
Ten proces ma wiele przyczyn. Nie ulega żadnej wątpliwości, że we współczesnym społeczeństwie rozpad rodziny przybiera na sile. Powiedziałbym, że brakuje naturalnej atmosfery, w jakiej młody człowiek powinien dojrzewać. Coraz bardziej jej brakuje. Nie wszędzie, ale coraz bardziej.
Tym bardziej więc musimy podkreślać, niezależnie od kryzysu rodziny, a wręcz na przekór niemu, że na relacje międzyludzkie nie wolno patrzeć czysto instrumentalnie. To jest szczególnie ważne zwłaszcza wtedy, kiedy dotyczy stosunków wewnątrzrodzinnych, które powinny być przeniknięte, wręcz nasycone, miłością i pozytywną emocjonalnością.