Wyobraźnia miłosierdzia
22 listopada 2013
Czy postawa wiary, formacja religijna, pozwala lepiej zdać ten egzamin?
Powiedziałbym, że zachodzi tu pewne sprzężenie zwrotne, gdyż zrozumienie i przestrzeganie czwartego przykazania nie może być rozpatrywane w oderwaniu od pierwszego, czyli bez oddawania czci Panu Bogu, tak jak Chrystusowe drugie przykazanie miłości dopełnia pierwsze przykazanie miłości. Fundament wiary jest więc niezwykle istotny w budowaniu właściwych relacji międzyludzkich, zwłaszcza wewnątrz rodziny. Natomiast dość często, z drugiej strony, spotyka się doświadczenia bolesne. Wielu katechetów, którzy próbują przekazać młodym ludziom świadectwo wiary, napotyka opór, gdy pojawia się nauczanie o Bogu Ojcu. Okazuje się, że dzieci albo nie znają własnego ojca, albo ich relacja z ojcem jest bardzo negatywna. Jeżeli potem takie doświadczenie przenoszą na Boga Ojca, to rodzi się wobec Niego agresja lub zwyczajne nierozumienie Jego miłości.
W jaki sposób Kościół angażuje się we wspieranie osób starszych, w rozwiązywanie problemów międzypokoleniowych?
Mamy wiele pięknych przykładów tego, jak pomóc samotnemu, starszemu człowiekowi. Kiedy traci się współmałżonka, a dzieci mieszkają daleko lub nie ma ich w ogóle, można skorzystać z pomocy sąsiedzkiej, z pomocy ze strony parafii czy Caritasu. W ogóle zespoły Caritas w moim najgłębszym przekonaniu powinny działać w każdej parafii, niezależnie od tego, czy parafia jest bogata czy biedna. I nie mam tu na myśli wyłącznie pomocy materialnej, zwłaszcza w postaci paczek na święta Bożego Narodzenia czy Wielkanoc. Chodzi raczej o wyobraźnię miłosierdzia, do której wzywał nas Jan Paweł II, kiedy po raz ostatni, w 2002 r., był w Polsce.
Musimy wyrobić w sobie wrażliwość na ludzkie potrzeby, bo one są najrozmaitsze i odnoszą się nie tylko do ludzi schorowanych czy w podeszłym wieku. Wszelakiej biedy ludzkiej, nie tylko materialnej, jest dzisiaj aż nadto! Trzeba ją rozpoznać i szukać odpowiedzi, jak jej przeciwdziałać.
Jak w praktyce wygląda to działanie we wspólnotach parafialnych?
Podczas wizytacji biskupich zawsze bardzo mi zależy, by spotkać się i porozmawiać z ludźmi z zespołów Caritas. Gdy pytam o ich działalność, opowiadają mi, jak czasem odwiedzą kogoś samotnego, kupią mu coś z rzeczy niezbędnych do życia czy ugotują obiad. I to jest właśnie konkretna pomoc – cicha, której nikt nie pokaże w telewizji ani nie opisze w gazecie.
W tym sensie Kościół jest niemedialny. I – paradoksalnie – w dużej mierze tak musi być. Jak mówił Pan Jezus: „Niech nie wie prawica, co czyni lewica”. Nie wolno nam się afiszować z miłością, licząc na zapłatę, chociażby w tej postaci, że staniemy się herosami mediów.